Apokalipsa
i Zombie, te dwa słowa w dzisiejszej pop kulturze to już praktycznie synonimy.
Nie dziwi więc fakt, że ostatnimi czasy ogromnym zainteresowaniem cieszą się
filmy, książki, gry i komiksy, których tematem głównym są właśnie martwi
pożeracze ciał. Aby nie szukać za daleko przykładów, wystarczy rzucić okiem na
program stacji AMC gdzie emitowany jest serial „The Walking Dead” oparty na
serii komiksów o tym samym tytule, a przy okazji tytuł ten posiada już prawie
dwa pełne sezony gier wideo. Jak kwestia Zombie wygląda w przypadku gier
planszowych? Do pewnego momentu nie było zbyt ciekawie, tzn. wychodziły tytuły,
które jednak nie osiągnęły dużej popularności w świecie planszówek. Z pomocą
jednak przyszedł Kickstarter, gdzie kilku twórców za pomocą crow fundingu sięgnęło
po fundusze, aby wydać epicki tytuł o zombie. W ten sposób w 2012 roku światło
dzienne ujrzał Zombicide, ale czy gra okazała się epicka? Zapraszam do
recenzji, w której odpowiemy na to pytanie.
„Zombie
jak to zombie chodzi, gnije i cuchnie”, czyli ogólne informacje o grze.
Zombicie to gra
kooperacyjna, tzn. gracze współpracują ze sobą, łącząc siły aby pokonać jeden z
10 scenariuszy dostępnych w instrukcji (dodatkowe sukcesywnie pojawiają się na
stronie polskiego wydawcy tj. Black Monk Games). Nie ma tu ani krztyny
rywalizacji, gdyż gracze nie otrzymują żadnych punktów za osiągnięcia, ich
sukces rozpatrywany jest tylko w trybie 0/1, czyli: zadanie zostało wykonane
albo i nie. Liczba graczy, którzy mogą uczestniczyć w rozgrywce zamyka się w
przedziale od 1 do 6 (gra posiada wariant solo). W przypadku gry na 6 osób,
każdy z graczy wciela się w 1 z ocalałych o zindywidualizowanych
umiejętnościach. W przypadku mniejszej liczby graczy, każda z osób obejmuje pieczę
nad stosownie większą ilością ocalałych Tak więc na przykład w scenariuszach na
6 ocalałych, przy 3 osobach każdy z graczy steruje dwoma ocalałymi. Zombie
sterowane są przez określone w instrukcji skrypty, które są bardzo logicznie
skonstruowane, ale o tym przeczytacie już kilka akapitów niżej.
„Zestaw
przetrwania apokalipsy Zombie, powinien zawierać: (…)” czyli o grze i
zawartości pudełka słów kilka.
Kiedy swój egzemplarz
wyciągnąłem po raz pierwszy z paczkomatu, zaskoczony byłem gabarytami pudełka.
Ściągnięcie papieru pakunkowego ukazało kolorową szatę graficzną. Opakowanie
już na pierwszy rzut oka potęguje wrażenie, że zawartość musi być na prawdę
obszerna i tak jest! W pudełku znajdują się następujące elementy:
71 figurek, przy czym sześć figurek to postaci graczy, a
reszta to zombie podzielone na 4 różne rodzaje.
9 dwustronnych kafelków planszy, z których będziemy składać
mapy do scenariuszy.
42 karty namnażania zombie. Będą nam służyć do generowania
zombie na mapie.
62 karty przedmiotów.
6 kart z ranami.
6 kości sześciościennych
6 dwustronnych kart tożsamości bohaterów, na rewersie
każdej umieszczono wersję in blanco, pod swobodne tworzenie swojej postaci.
24 znaczniki umiejętności.
4 znaczniki samochodów, z czego są dwa rodzaje tj.: wóz
policyjny i tzw. "Pimp Ride" czyli odpicowana bryka.
18 znaczników hałasu.
10 znaczników celu.
12 znaczników drzwi.
6 suwaków doświadczenia.
6 znaczników namnażania zombie.
1 znacznik pierwszego gracza.
1 znacznik punktu wyjścia.
|
Karta broni (Źródło: Guillotine games) |
|
Przykładowe figurki bohaterów i zombie (Źródło: Guillotine games) |
Wszelkie powyższe
elementy są wykonane z należytą starannością i dbałością o szczegóły. To się
tyczy kart, znaczników, kafelków plansz i kości. Niektórym może jednak
przeszkadzać szata graficzna. Biorąc pod uwagę przykładowo kapitalny serial „Walking
Dead”, maluje nam się w głowie świat ponury i zdewastowany. W przypadku
Zombicide mamy żywe barwy, humorystyczne podejście i bardzo rysunkową kreskę,
miłośnikom post apo i wisielczego klimatu może to w pewien sposób przeszkadzać.
Nie stanowi to jednak większej przeszkody, aby dobrze się bawić przy grze. Dłuższą
chwilę należałoby poświęcić figurkom zarówno Zombie jak i bohaterów, nie ma co ukrywać,
wiele osób przed zakupem bardzo mocno zwraca uwagę najbardziej na jakość
wykonania tych elementów. Jak jest w tym przypadku? Jest rewelacyjnie. Otóż zombie
są wykonane z ogromną dbałością o szczegóły. Potargane ubranie, powykrzywiane
kończyny – wszystko to jest w tych miniaturkach. Ponadto zombie występują w
kilku modelach odlewu, także na jednorodność nie można za bardzo narzekać. Co
do figurek bohaterów, to również mam dobrą wiadomość, tak jak w przypadku zombie,
są oni wykonani bardzo dokładnie i bazowo pomalowani na różne kolory aby
łatwiej było ich rozróżnić na planszy. Ponadto postaci są stylizowane na
persony z popkultury. Jedna np. na Ricka z Walking Dead (główny bohater), a
reszta? To już zgadnijcie sami.
|
Karta postaci. (Źródło: Guillotine games) |
"Wyceluj
w głowę, zablokuj ręce w łokciach, naciśnij spust, zmień cel i kontynuuj." Czyli
jak wygląda rozgrywka w Zombicide.
Jak wspomniano wcześniej,
każdy z graczy wciela się w określoną ilość ocalałych. Postaci dysponują unikalnymi
umiejętnościami, które można rozwijać lub zdobyć nowe wraz ze wzrostem
doświadczenia (!). Tak dokładnie, postacie w Zombicide levelują, za każdym
razem kiedy zabiją Zombie lub podniosą np. znacznik celu są coraz bliżej nowego
poziomu, a wszystko to jest sprytnie obrazowane za pomocą wskaźnika na karcie
postaci. W każdym razie każdy z początkujących ocalałych zaczyna na najniższym
poziome, co pozwala mu wykonać 3 dowolne akcje. Może to być ruch, atak,
otworzenie drzwi, przeszukanie pomieszczenia, wymiana ekwipunkiem czy użycie
samochodu. Z biegiem czasu ilość akcji się zwiększa, gracze za punkty
doświadczenia mogą otrzymywać darmowe akcje walki czy ruchu lub bardziej
wyspecjalizowane umiejętności, takie jak leczenie czy barykadowanie drzwi. Testy w grze opierają się na kościach
sześciościennych i stosuje się je tylko w przypadku walki. Każda karta broni
posiada 4 parametry, są to zasięg, obrażenia, ilość kości i celność, plus
dodatkowe oznaczenia jak np. hałas czy możliwość wyważenia drzwi. To czy atak
był skuteczny określa się w następujący sposób: gracz po wybraniu strefy, którą
będzie atakował bierze do ręki ilość kości określoną na karcie przedmiotu,
następnie je rzuca. Jeśli broń posiada celność 4, to wszystkie wyniki na
poszczególnych kościach o wartości co najmniej 4 uznaje się za skuteczne. Czyli,
jeśli na 3 kościach mieliśmy wyniki: 2, 5 i 6 możemy ściągnąć dwóch szwendaczy
z jednego pola. W grze występuje pewna kontrowersyjna zasada. Przy walce
dystansowej, atakuje się pola, nie zombie. Co to w praktyce oznacza? Innymi
słowy przy strzelaniu, zombie giną w pewnej określonej kolejności. W ten sposób
jeśli na polu stoi inny bohater(!) to najpierw on dostaje obrażenia dopóki nie
zginie, potem szwendacze, następnie grubas i abominacja, a na końcu biegacze.
Pierwsza myśl po przeczytaniu instrukcji i odkryciu, że nasz towarzysz zgarnia
pierwszy obrażenia, jeśli stoi na polu w które strzelamy, wydała mi się
idiotyczna i nielogiczna. Pierwsza rozgrywka jednak, pokazała że ta zasada
służy balansowi w grze, innymi słowy bez niej byłoby za łatwo. Jeżeli chodzi o
fabularną logikę w grze, to autorzy tłumaczyli się panikującymi postaciami,
otoczonymi chamarami zombie i zdolnymi do friendly fire. Mnie to wyjaśnienie
wystarczyło. Ponadto istnieją zdolności i przedmioty, które pozwalają niwelować
tą zasadę. Są to np. karabin snajperski który możemy stworzyć z kart karabinu i
lunety, lub zdolność snajper.
Celem graczy jest
wypełnienie zadania postawionego przez scenariusz, który może zakładać: np. przedostanie
się z pkt. A do B, zebranie przedmiotów lub po prostu przeżycie. Postacie
wykonują swoje tury w określonej kolejności, nie mając możliwości swobodnego
wyboru, dlatego dobrze jest planować ruchy już przed podjęciem pierwszej akcji
aby maksymalnie wykorzystać potencjał każdego z ocalałych. Po wykonaniu akcji
przez wszystkich bohaterów nadchodzi tura zombie. W grze występuje 4 rodzaje
śmierdzieli; zwykłe szwendacze czyli zombie, które giną od jakiejkolwiek broni
(pod warunkiem, że powiedzie się test ataku), poruszają się o jedno pole i są
najliczniejszym modelem w pudełku. Kolejny okaz to grubas, od szwendacza
odróżnia go wzmocniona wytrzymałość, aby zabić to monstrum należy mieć już
broń, która zadaje co najmniej dwa obrażenia, słabsze pociski nie przejdą przez
warstwę tłuszczu. Kolejnym umarlakiem, z jakim przyjdzie nam walczyć jest
biegacz a więc jak nazwa wskazuje zombie, które nie rozłożyło się do tego
stopnia aby nie mogło biegać. Ci panowie poruszają się o dwa pola co często
bywa śmiertelnym zagrożeniem. Ostatnim zawodnikiem, jest jedyny w swoim rodzaju
(w pudełku z grą znajdziemy tylko jeden model) Abominacja. Ten gość to
największa figurka w pudełku i za życia na pewno na dzielnicy też do
najmniejszych nie należał, aby go utłuc potrzebny jest tylko i wyłącznie
koktajl Mołotowa, reszta z przedmiotów w jego przypadku będzie zupełnie
nieskuteczna.
Zombie poruszają się wg
określonych schematów. W pierwszej kolejności kroczą w stronę bohaterów,
których zobaczą. Jeżeli na ich widoku są dwie różne grupy kierują się do tej
najgłośniejszej. Jeżeli zombie nie widzą żadnej grupy wtedy kierują się w
najgłośniejsze miejsce na mapie. Poziom hałasu określa się za pomocą
specjalnych żetonów. Niektóre przedmioty są na tyle głośne, że przy ich użyciu
robi się huk wtedy na polu wykorzystania np. pistoletu kładziemy jeden znacznik
za każdy wystrzał. W miejscu gdzie jest ich najwięcej tam jest najgłośniej, a
to skutecznie przyciąga zombie.
Ostatnia faza to tzw.
Faza namnażania Zombie. Ten etap tury rozgrywa się w oparciu o tzw. Karty
namnażania. Dla każdej stref namnażania (oznaczone specjalnymi żetonami) gracze
ciągną po jednej karcie. Na karcie znajdują się 4 wartości na niebieskim tle,
żółtym, pomarańczowym i czerwonym. Odpowiadają one kolorowi poziomów jakie
gracze mogą osiągnąć. Pod uwagę przy
namnażaniu bierzemy ten najwyższy, który osiągnął jakikolwiek gracz z drużyny.
Przykładowo 3ka bohaterów jest na pierwszym poziomie (niebieskim), a 4ty
wyszedł już na wyższy (żółty) poziom, w takim przypadku rozpatrujemy treść
karty z żółtego tła, co w praktyce oznacza większą ilość zombie. Warto więc
poziomować postacie równolegle, tak aby niebezpieczeństwo za bardzo nie
przytłoczyło żółtodziobów. W tali zagrożenia są różne karty smaczki, np. wszyscy
szwendacze zyskują dodatkowy ruch lub zombie wychodzą ze studzienek
rozmieszczonych na planszy, warto mieć na uwadze takie niespodzianki. Po
rozegraniu tej tury znowu nadchodzi faza graczy, potem zombie i z powrotem namnażanie.
|
Przykładowa rozgrywka na 6 osób. (Źródło: Guillotine games) |
Podsumowanie.
Zombicide to naprawdę
solidna gra. Pięknie wydana, z bogatą zawartością pudełka, ale też i droga.
Zasady są proste do opanowania, przez co gra nadaje się do piwnego wieczoru.
Sprawia dużo frajdy. Hardcorowym graczom mogą nie odpowiadać zbyt proste
zasady, faktycznie w stosunku do innych gier są one dość łatwe w założeniach.
Aczkolwiek wydawca wydał już dwa dodatki (nie licząc pudełek z zombie), które
wprowadzają nowe zasady. Osobiście polecam grę miłośnikom zombie i zwolennikom łatwych oraz przyjemnych gier kooperacyjnych. Z kolei osoby miłujące mroczne klimaty i zaawansowane systemy, powinny poszukać innych tytułów, aczkolwiek warto mimo wszystko spróbować.
Plusy:
|
Minusy
|
-
Dużo elementów;
-
Starannie wykonanych;
-
Bardzo przyjemnie się gra;
-
Łatwo opanować;
-
Pomimo prostych zasad wymaga pokombinowania;
-
Ciągle rozwijana;
|
-
Cena;
-
Dla niektórych zbyt łagodny klimat apokalipsy;
-
Weterani mogą narzekać na proste zasady.
|
Informacje
ogólne:
Liczba
graczy: 1 – 6.
Czas
gry: 45 – 240 minut.
Rodzaj:
Kooperacyjna.
Cena:
około 330 złotych.
Polska
wersja językowa: Tak.
|
Ocena:
Grywalność:
4,5/5
Cena: 3/5
Łączna ocena:
4/5
Stopień
losowości: Średni (Losowość przy walce, przeszukiwaniu i namnażaniu)
|